środa, 2 listopada 2016

Edinburgh

Hej,
2 lata temu miałam przyjemność polecieć do Szkocji, a dokładnie do Edinburgha. Była to naprawdę świetna okazja, bo jedyny koszt jaki poniosłam to koszt transportu + swoje własne wydatki. Nocowałam wtedy u zajomego za przysłowiową paczkę śliwek (choć w tym wypadku była to paczka papierosów).:)


Pojechałam tam nastawiona na wypoczynek, nie czytałam nic o mieście i jego skarbach. To był błąd. Cieszę się, że mój znajomy przygotował się pod tym względem i pokazał mi piękno tego miasta. Klimat Edynburga jest cudowny. A podczas Art Festiwalu? Co tu dużo mówić, wystarczy odwiedzić stare miasto i przejść się po Royal Mile, aby zachwycić się pięknem i zarazić uśmiechem innych osób. Akurat w tym czasie występowało tam pełno magików, mimów, klaunów i innych osób prezentujących swoją artystyczną dusze. Z Royal Mile jest blisko do zamku, który należy odwiedzić. Przecież ciągle jest obecny w krajobrazie miasta i zachęca nas do podziwiania z bliska.


Mimo, że nie przepadam za oglądaniem wystaw i dzieł sztuki, tych dwóch wejściówek nie żałuję. Były warte mojego czasu. Szkocka Galeria Narodowa oraz Muzeum Narodowe Szkocji. Muszę jednak przyznać, że większe wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Narodowe Szkocji, ale to głównie dlatego, że jest bardziej obszerne, a eksponaty podzielone na 5 kolekcji (świat przyrody, sztuka i wzornictwo, nauka i technika, kultury świata, historia Szkocji od jej początków aż do teraźniejszości). W tym najpiękniejsza ekspozycja zwierząt w swych naturalnych rozmiarach wysoka na 3 piętra. Pod sufitem podwieszone ptaki, na wysokości drugiego piętra głowa żyrafy i wiele innych. Może dlatego mnie to tak ekscytuje, że w moim wnętrzu czasem jest dziecko... :)

Rzut beretem i jesteśmy na Princes Street, a tam kochany przez wszystkich polaków Primark. Kto był ten wie jak łatwo można upolować coś taniego. Na tej ulicy jest również diabelski młyn i wieża Scott Monument, na którą niestety nie miałam okazji wejść. A szkoda, bo ponoć panorama miasta jest z niej niesamowita.




W Edynburgu są jeszcze dwa inne punkty widokowe. Jednym jest góra Artura. Wygląda niepozornie, ale podczas wspinaczki nie było mi wcale wesoło. 





Drugim miejscem jest Calton Hill, z którego nie mam ani jednego zdjęcia (co jest bardzo dziwne i zaskoczyło mnie to po powrocie do Polski). Jedynie te, które zrobiłam będąc na górze Artura.


Warto również zajrzeć do Królewskiego Ogrodu Botanicznego, gdzie miło można spędzić czas spacerując wśród różnorodnej roślinności.



Ogromne wrażenie zrobił na mnie most Forth Bridges Walking. Przeszliśmy się po jego sąsiedzie i wydawało nam się, że nie ma on końca. Jeżeli ktoś ma lęk wysokości nie polecam. W połowie mostu też miałam nogi z galaretki, a to dlatego, że można było odczuć ruchy mostu spowodowane wiatrem. Niezbyt przyjemne uczucie.




Na koniec coś , czego nie może zabraknąć podczas wizyty nad morzem. Spaceru po promenadzie i pięknego zachodu słońca.




Niektórzy pytają czego jeszcze nie zapomnę po wizycie w tym miejscu. Otóż kubka gorącej czekolady, pianek oraz smaku i zapachu prawdziwej szkockiej whisky.


Był ktoś z Was w Szkocji ? W Edinburghu? Co Wam najbardziej zapadło w pamięć ?


2 komentarze:

  1. Ja mieszkam w Szkocji ok. 70 mil od Edynburga i faktycznie jest pięknie :)
    zdradź proszę gdzie piłaś tak wspaniałą gorącą czekoladę? chętnie bym spróbowała:)

    http://ewelauk.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kafejka na promenadzie w Portobello. Która ? Nie potrafię przypomnieć sobie nazwy, ale pewnie jakbym się tam znalazła trafiłabym bez trudu. :)

      Usuń